W piątek mój synek złożył ponownie zamówienie. Tym razem miał to być...hipopotam:) Wybraliśmy się więc w sobotę po śniadaniu na szmateksowe łowy. W jednym z naszych "lumpów" wpadła mi w oko piękna, fuksjowa męska koszula. Ha i to nie byle jaka:) Yves Saint Laurent ! Już w głowie wyobraziłam sobie pięknego różowego hipka z kwiatowym brzuchem i środkami uszolków:)
No, ale co z tym mają wspólnego spodnie?
Jak kobieta może iść do Lumpeksu i nie kupić także sobie czegoś... Wędrując między wieszakami znalazłam śliczne lniane rybaczki w tym samym kolorze co koszula -
tylko, że ten fragment wycieczki mój syn przeoczył:(
Zaraz po powrocie zabrałam się do pracy nad hipkiem W trakcie wystapił pewien problem logistyczny - zabrakło mi nici w tym kolorze:( Niedokończony nowy pupil wylądował na parapecie.
W niedzielę zostaliśmy zaproszeni na obiad. Wyprałam i wyprasowała sobie śliczne spodenki, do tego nową koronkową koszulkę. Weszłam do pokoju, gdzie już w pełnej gotowości czekał mój syn i usłyszałam....
"MAMO, TY MASZ SPODNIE Z HIPOPOKAMA!!!".
Po poniedziałkowych zakupach udało mi się ukończyć naszego kolegę. A oto efekt mojej pracy:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz